wtorek, 10 stycznia 2012

Dieta!

Oj tak. Noworoczne postanowienie. Niby noworoczne mają to do siebie, że szybko się z nich rezygnuje, ale.. Co popchnęło mnie do tak niecnych czynów? Zobaczyłam swoje zdjęcia z Sylwestra. Oj, nie może być tak, że mąż szczuplejszy od żony. Dzień załamki i użalania się nad sobą, potem kontratak. Cała ja, po chwili zwątpienia biorę się za bary z problemem. Zawsze.
Więc: założenie podstawowe, zgubić 10 kg. Metody: eliminacja cukru, eliminacja smażonego. No i zmienienie nawyków żywieniowych. Mąka z pełnego przemiału, szukanie przepisów na dania wartościowe i zdrowe.
Zakupiliśmy również z panem mężem przed świętami rowerek stacjonarny. Zaiste, fajna to rzecz. Jak się zagapiłam w telewizor to 6 km zrobiłam nie wiadomo kiedy :) Co najlepsze, po wizycie u nas na drugi dzień takiż sam bicykl zakupili nasi znajomi :) Tylko oni akurat nie muszą się odchudzać, o ironio!
W związku z moim postanowieniem aktualnie nie umiem myśleć o niczym innym jak tylko o jedzeniu. Zamiast "paczka" czytam "pączka" i tak dalej.. regularnie odwiedzam blog Kamci i szukam inspiracji kulinarnych.

Zatem, wy wszyscy nieszczęśnicy, którzy ubrdaliście sobie jakiekolwiek postanowienia noworoczne (jak ja)- niech moc będzie z Wami!

Venya

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki!
    Mocno!
    Dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tam, oj tam. Po pierwsze nie powinnas sie wcale odchudzac bos piekna, a po drugie poczatki sa zawsze trudne. Poschizujesz i przestaniesz. :P

    OdpowiedzUsuń